sobota, 23 kwietnia 2016

Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy?

Od samego początku. Tak, był rok przerwy.
To tylko ze względu na to, że około albo i ponad 365 dni biłam się z myślami czy moje wypociny na ten temat powinny ujrzeć światło dzienne, bo wszyscy wiemy ( tak, tak! Nie tylko panie) jak urazić dumę naszej grupy z tapety. Tej, która zawiera w sobie zarówno siłę fizyczną, ale także, chociaż jest głęboko skrywana i nie daj Boże odkryta- dusze romantyka.
TADAAAAM!! Mamy naszych panów. Były babeczki, czas na naszych facetów, mężczyzn, chłopców, adonisów, ciach, przystojniaków ! Poznajcie ich, gorrrrrrące top 5  wszystkich siłowni !



ADONIS
Och. Ach. Ech. Jeszcze raz och.
To jest to , co przechodzi Ci przez myśl jak GO zobaczysz. Każdy mięsień na swoim miejscu- gdyby trzeba byłoby się uczyć z niego anatomii zdobyłabyś chyba Nobla i nagle wiedziała, że biceps jest na ręku, skośny na brzuchu a krawiecki na nodze ( Hooola! To on nie występuje tylko u pań, które są zawodowo przemęczone szyciem sukienek?!). Do tego ta jego opalenizna jak gdyby wczoraj wrócił z gorących tropików. Dokładamy elegancko ułożone upierzenie górne i te błyszczące ciało, niczym po walce w kisielu. No tak i szejker z jakimś wspaniale motywującym hasłem typu „newer giw ap” albo lepiej „ bi jor ołn king” w kolorze Twojej ulubionej letniej sukienki. Umarłaś i przepadłaś więc stoisz z szeroko otwartymi ustami tak szeroko jakbyś zobaczyła Boga i już masz padać na kolanach i odmawiać dziękczynne modlitwy, że mimo wszystkich Twoich grzechów św. Piotr się nad Tobą zlitował i otworzył ci bramy do nieba aż tu nagle czar pryska. Adonis ćwiczy, to prawda, bo skądś mięśnie brać musi, ale jedyne czego szuka na siłowni to, wybacz mi, nie Ty, ale lustro. Jak lustra nie ma, to nie ma łorkałtu.  Pocieszasz się i stwierdzasz, że jedno zdjęcie z siłowni jeszcze nikomu nie zaszkodziło ale ( i tu już jest wewnętrzny głęboki szloch, bo przecież nie zmażesz swojego starannie wymuskanego mejkapu) zdjęcie jest jedno, drugie, trzecie, czwarte i przy pięćdziesiątym kończysz liczyć, bo stwierdzasz, że nawet nie posiadasz w domu albumu, w którym mogłabyś te jego zdjęcia kolekcjonować. Ale uff, spokojnie, na pewno Instagram Cię w domu nie rozczaruje, znajdziesz chociaż jedno z nich  ( Pytasz jak? Nie masz go w znajomych? Wdech, wydech, relaks. Będzie miał tyle lajków, ile Ty pewnie nie uzbierałabyś w ciągu swoich siedmiu żyć- prędzej czy później wyświetli Ci się w polecanych).
Całe szczęście potem uświadamiasz sobie, że szukasz faceta a nie kolejnej koleżanki. Uff.

LOST IN PARADISE
Like a virgin
Touched for a very first time
(nanana)

Każdy ma swój pierwszy raz. Na siłowni.  Ja wiem. Ja rozumiem, też miałam ( było to milion lat temu ale jednak !)

Wchodzi. Ostrożnie. Drżącymi rękami wyjmuje swoją kartę na siłownię i ledwo odpowiada na pytanie czy przypadkiem nie chciałby kupić wody na trening. Tak, to już. Czas zacząć być pięknym i umięśnionym i zamienić te 50 kg w piękne, ciężkie, stalowe ciało, które będzie rozpalać miliony. Wdech i wydech. Idzie do szatni ( po jakiejś  pół godziny szukania, ale przecież nie może pokazać, że nie wie, gdzie ona jest mimo, że pani w recepcji ma jak byk napisane, że wcześniej to jego noga tego progu nie przekroczyła). Jest! Udało się, dotarł! Szybko zmienia swoje ciuchy codzienne na prawilne, wytarte prawie w kroku dresiwo, bo to przecież siłownia ani wybieg mody damsko-męskiej. Po wejściu na sale doznaje olśnienia, bo wygląda jak ubogi krewny ale dobra, jest zajebistym luzakiem i takie rzeczy to on bierze na klatę. Krzywy uśmiech tu, krzywy uśmiech tam. Zbiłoby się piąteczke, ale tutaj nie jest panem świata i nie ma z kim. Plan treningowy ma nie do końca obczajony ale  w nowych technologiach jest biegły więc ma go w telefonie, żeby siary nie było, że nie wie jak ma ćwiczyć. Zaczyna. Nie, nie, nie, nie od ciężaru, który rzeczywiście jest w stanie podnieść ale taki, który powaliłby nawet Siłownianego Konia. Wie, że coś robi źle, bo powoli wysiada mu wszystko, ale nie zapyta o żadną technikę, bo po co? Naczytał się tyle na KFD czy SFD, że mógłby z treningu siłowego robić doktorat więc on to sobie głowy zawracać nie będzie.  Więc udaje, że wie, co robi, a mięśnie to drżą mu od beta alaniny ( której wziął całą buteleczkę a nie pół jak kazali, bo kto jest k***a dzikiem?!) ewentualnie, przy silniejszych wiatrach od braku magnezu, bo UPS na pewno zapomniał wziąć supli przed koksownią.
Kiedy wraca na siłownię? Kiedy zrozumie, że wystarczy zapytać a na pewno ktoś mu pomoże odnaleźć się na siłowni. Tylko zapytać.  
SIŁOWNIANY KOŃ
Budzi respekt. Szczególnie wymiarami swojego ciała, jego ubiciem i miną. On wie, że ma tu władzę. Każdy kąt jest jego, wszystko ma obczajone na szósteczkę, w każdym miejscu był, na każde przysłowiowo splunął a na każdej maszynie czy sztandze pozostawił po sobie hektolitry potu.  200 kg w martwym ciągu? Co to dla niego! Tyle, to on bierze na rozgrzewkę.
On się nie patyczkuje, dokładnie wie, co ma robić, kiedy robić, ile robić. Nie rozgląda się, nie przechadza (chyba, że weźmie za mocną przedtreningówkę- wtedy chodzi jak szalony), od czasu do czasu zamieni z kimś słowo, ale tylko pomiędzy seriami, żeby nie daj boże nie wydłużyć czasu przerwy. Skupiony i zdeterminowany, Król siłowni i swojego wielgachnego ciała. Na pierwszy rzut oka budzi w Tobie grozę, bo nie szczerzy się bez sensu, nie ucina sobie dwugodzinnych pogawędek czyt.  bez zbędnego ‘p*********”. W czasie treningu robi to, co powinno się robić czyli ćwiczy.  Oczywiście, nie ma lekko, nie obędzie się bez popijania zamiast wody, kolorowego roztworu w plastikowej butelce a po treningu cały zakład drobiarski i złoto Chin znajdą się w jego pudełkach. Szkoda tylko, że przez telefon sam nie porozmawia, bo rozciągać się nie chciało a teraz asystent od podtrzymywania srajfona czy innego ajfona się musi nadwyrężać, żeby jaśnie pan mógł jakąś rozmowę odbyć. 

LUZAK
To chyba najbardziej ‘bezpieczny’ rodzaj naszego faceta na siłowni. Przychodzi, nie stroi się w szatni, nie naoliwia swojego błogiego ciała ( bo rzadko je ma albo nie przywiązuje do niego zbyt dużej wagi). Ćwiczy tak, żeby potrenowane było, ale nie przetrenowane. Wie jak ma nie robić przysiadu, bo nie chce uszkodzić stawów i Achillesów ale nie chucha na siebie i nie dmucha. Na siłowni pogada z Tobą,pośmieje się, czasem nawet będzie zasypywał żarcikami,  bo przecież mu się nigdzie nie spieszy, posprawdza sobie esemeski ale w sumie to Pan wie po co przyszedł. Nie jest na siłowni 24/7, ale cztery razy w tygodniu musi być. Czasem dla pompy, czasem dla rozrywki , ale ważne, że jest. Nie jest mu straszne piwko po treningu z kolegami, więc nie robi ogólnie szoł. Jest, bo lubi. Nie ma szału, zbędnych emocji. Jest.

OBSERWATOR
Wchodzisz i już go czujesz. Nie mówię tu o zapachu unoszącego się w większości siłowni potowego odoru ale o jego wzroku. Niby używa tych wszystkich maszyn, niby coś tam podnosi, ale ciągle czujesz jak wodzi za Tobą wzrokiem. A nie daj boże żebyś zaczęła robić dość niespotykane mu ćwiczenia ( czytaj, zaczynasz skakać jak głupia- znaczy no, tak się większości wydaje) to wtedy już na pewno nie da ci spokoju. Ty krok w przód, on krok w przód, ty krok w tył – on za Tobą. Jakby Ci się znudziło możesz się z owym Panem pobawić- serdecznie polecam zabawę pod tytułem: „Złap jego wzrok”. Jeśli  wygrasz , ja ci serdecznie pogratuluję, bo przechytrzyć mistrza to nie lada wyzwanie.


Po co to piszę? Bo wiele kobiet ma problem z tym, żeby pójść na siłownię i spokojnie, bez większych kompleksów poćwiczyć.
NIE, nie napisałam tego, żeby panów ośmieszyć. ( No, dobra, bez hipokryzji, niektórych. )
NIE, to nie jest jakaś feministyczna zemsta.
TAK, napisałam to, żeby odrobinę pokazać, że oni też są ludźmi.
TAK, uważam, że każdy z nich, gdyby tylko jakakolwiek Pani potrzebowała pomocy, w jakimś stopniu, w zależności od możliwości i umiejętności, udzieliłby z chęcią pomocy.


Także miłe babeczki, że tak wam powiem’ nie bójcie żaby’! Zasuwać, nie krępować się i tyłki pakować ! 

P.S. Jakbyście nie zauważyli- lato idzie , u know what I mean, yup? :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz