Let’s talk about shame baby, let’s talk about u and me.
Tak,
tłumaczymy i już wiemy. Będzie o tym, co robi każdy z nas, a każdy z nas się
wstydzi.
Wstydzimy
się wszystkiego. Tego, że jesteśmy za brzydcy, że hajsu za mało i nam brakuje
do pierwszego, a jak już mamy to też się tego wstydzimy. Że nasza praca nie
jest dobra a potem, że odnosimy sukcesy a inni nie. Że mamy po 70. a nadal
myślimy o seksie, że jesteśmy polaczkami z małego miasteczka, że jesteśmy
niepełnosprawni, że inni są lepsi od nas i tego, że inni są gorsi. Że jesteśmy
Polakami, bo dzięki politykom mamy jedną wielką siarę żenady za granicą. Że* za mało czasu poświęcamy bliskim a tym
samym za dużo sobie i bla , bla,bla.
Newerending story.
Ale
wiecie, co jest najśmieszniejsze? Że wstydzimy się nawet tego, że się
wstydzimy.
Jezu Chryste a nasz panie.
I nie
wyciągam tego wszystkiego z tyłka, bo statystyk to ja sobie sama nie wymyślam i
nie tworzę niewiadomo jakich opowieści. Większość mówi o tym, że powodem
naszego zażenowania jest głównie utrata pracy, czy inne, że tak to nazwę, przyziemne rzeczy. Ale teraz chwila zadumy, dla wszystkich ziomeczków, którzy
przypomną sobie swoje rozdziewiczenie siłowniane- nie wstydziliście się tego,
że żyjecie, przestępując jej próg ? Spoko, ci co nie chodzą i są świętymi dziewicami- mam nadzieję, że
długo nimi nie pozostaniecie. Czytać też możecie. Mądry Polak przed szkodą.
Coś wam
powiem. Nie uwierzę, że was to ominęło. Przynajmniej jakiś maleńki kawałek
waszego ciała musiał TO poczuć nie ma innej opcji. Chyba, że jesteście z typu ‘wyżej
sra niż tyłek ma’ ewentualnie hop do przodu. No dobra, niech będzie, jest
jeszcze opcja trzy. Po prostu tak macie, jesteście odlotowi i pewni siebie.
Zazdroszczę
&kłaniam się. Martyna W.
Tak więc
WSTYD jest częścią tego, co powoduje, że z obawami wybieramy się na siłownię a
co za tym idzie najczęściej- nie lądujemy na niej w ogóle.
Oczywiście,
tych wszystkich wstydliwych problemów jest od groma i jeszcze trochę. Ale po kolei.
Pierwsze, czego się obawiamy na siłowni
to to, że ćwiczyć nie umiemy. Temat był już wałkowany przy okazji innych moich
wywodów, ale powtórzyć nie zaszkodzi. Ogólnie króluje myśl w Twojej głowie ‘ z
czym do ludzi’. Nie pójdziesz przecież koksować, jak Ty sprzętu siłownianego na
oczy nie widziałeś i bardzo jest możliwe, że będzie wyglądać to w skrócie jak
na dole, a ty będziesz nagle jedną, wielką stonogą a te nogi będą we wszystkich
kierunkach świata.
Ale
wdech i wydech, wszystko jest dla ludzi. Dasz radę , jak nie sam to z tym
zakrzyczanym przeze mnie trenerem. Najgorszy, nie? Zdarza się gorszy, zdarza się lepszy, o
tym też już było tu http://dietetycznie-sarkastycznie.blogspot.com/2016/06/a-czy-ty-juz-zrobies-swoje-cardio-po.html
ale trust me, jak nie ten to następny.
Nie istnieje jedna siłownia na świecie, a co więcej- gwarantuję, że żadna siłownia nie ma tylko jednego trenera. So, head up, go on,
ktoś Ci pomoże i nie będzie tak źle a z dwa miesiące to Ty będziesz komuś
pokazywał jak TO się robi i nosił swoją niewdzialną koronę Gym Mastera ew. szarfę Fit Queen. Co kto lubi.
Problem 2. Największy chyba pod słońcem. POT.
Niestety
moi mili, wiem, że teraz dla niektórych odkryje Amerykę ponownie ( pozdro
Kolumb, są spory, że to jednak nie Ty ale tak samo ja też tego nie odkryłam więc tak czy siak jestem Twoją następczynią) ale LUDZIE się pocą i co więcej, śmierdzą. Jest to
taki sam fakt, jak to, że kobiety robią coś więcej niż siku, mimo, że każda z
nas jest księżniczką ( nie słucham sprzeciwu!). Pot jak pot. Nie jest to sprawa
obca w kręgach siłowni,bo już dawno powstały hasła mówiące, że „lepiej wyglądać jak spocona świnia na treningu niż jak piękna świnia na plaży”
(autorstwa nie mojego, a szkoda) lub po prostu babeczki mówią, że to nie pot
tylko naturalny glow. Jest to oswojenie tego zjawiska w taki sposób, żeby
laseczki dały sobie trochę spokoju z tym niepokojem i wyluzowały, bo to jest
zupełnie normalne i jak najbardziej leży w naturze człowieka. Takie zaprzyjaźnienie się z tematem. Ludzie
się pocą, powtarzam. Niektórzy więcej, niektórzy mniej, ale się pocą i
uwierzcie mi, nikt nie będzie na siłowni stał i wytykał palcami kogoś tylko
dlatego, że ma mniej lub bardziej mokrą koszulkę. No ludzie. Chyba, że ten ktoś nie
widział antyperspirantu na oczy. Albo nie używa ręcznika i trzeba potem na ten
jego pot dupę sadzać. Nie róbcie tego, jeżeli nie jesteście masochistami i sami
się nie prosicie o śmierć i pogardę.
Problem 3.
Naprawdę, ale to naprawdę powiadam wam. Nie jesteście pępkiem świata i może nie dam sobie
za to ręki uciąć ale nikt na was nie
zwróci uwagi jak wejdziecie na siłownię w tym dzikim, jak niczym na mszy świętej,
tłumie. Najczęściej właściwie może Was drażnić to, że nikt uwagi na was NIE
zwróci, bo jest zbyt zajęty sobą ( u know what I mean) albo jest zbyt skupiony
na tym, żeby zrobić dobrze swój trening. Co więcej- nie będzie miał siły
obrobić Ci tyłka otwierając paszczę, a jak będzie, to znaczy, że za mało koksuje. To tyle z tzw. Plebsu
siłownianiego czyli ćwiczących. Są jeszcze trenerzy, ale jak wiadomo, odsyłam
do linka wyżej. Spoksik, oni też nie będą Cię obgadywać i plotkować na Twój
temat ale podejdą i będą chcieli pomóc w razie potrzeby, bo taka jest ich
praca, a jak ci się nie podoba to mówisz ‘elo’ i dalej robisz swoje. Tylko
błagam, bądź pewny, że tak jest naprawdę, bo kręgosłup masz jeden a nie ma sklepów,
gdzie go kupisz. A nawet gdyby był, to mnie nie stać na sponsoringi.
No i ostatnie.
Proszę
zapamiętać- siłownia to nie jest wybieg mody i nie spotkasz tam swoich
ulubionych projektantów czy faszjonistek w odstrojnych klimatach, a jeśli już,
to też czasem mają mokre plamy na bluzkach. Nie potrzebujesz nosić tam dresiwa
zaprojektowanego przez duet dwóch panów, a trzeba mi wierzyć, widziałam takie
akcje na własne oczy. Wiadomo, dziury w portach odpadają, ale jeśli jest
schludnie, czysto, wygodnie i na temat to wystarczy moim zdaniem. Jak masz
ochotę, to może być kolorowo, długo, krótko, jak sobie tylko chcesz. Nie musi
być drogo więc daj sobie spokój, bo kredyt jeszcze zdążysz wziąć- na siłownię Cię wpuszczą bez tych zgrabnych ciuszków a domu bez hajsu nie wybudujesz. Z tym na lajcie. Aha! Jeżeli jesteś panem i wpadniesz na pomysł
noszenia legginsów z imitacją swoich mięśni na nogach to licz się jednak z tym,
że, no cóż, zatrzymasz na chwilę świat wszystkich dookoła i będzie cię dotyczył
problem 3. Tylko wtedy Ciebie już nie dotyczy wstyd w tym temacie, bo ty nie
masz wstydu zupełnie.
Jest już
trochę lepiej na duszy ? Chciałabym naprawdę, żeby tak było, bo te rzeczy
siedzą tylko w naszej głowie i są stworzone i wyolbrzymione przez nas samych. A
co jest najśmieszniejsze? Że co druga osoba na siłowni męczy się przynajmniej z
jednym z tych czterech problemów tylko tego nie pokazuje.
Skąd to
wiem?
Jestem
ta co druga.
*uczyli mnie, że zdania nie zaczyna się od 'ale' i ' więc', nie wiem jak jest z ' że', sorry Panie Miodek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz